4 marca 2013

Rozdział 25

*Oczami Cristal*

                                                           DROGI PAMIĘTNIKU!
  Wszystko zepsułam!!
Kate wyjechała z dziećmi, chłopaki są na mnie wściekli, a ja nawet nie mam z kim o tym porozmawiać.
To moja wina, a powinnam wyjechać, nie Kate. Powinnam pozwolić innym żyć normalnie, bez obarczania się moimi problemami. Od wypadku coś strasznego się ze mną porobiło. Zraniłam Harrego i przyjaciół.
 Co teraz będzie?
* * *
Parę dni później.

- Cris, chcę z tobą porozmawiać - Harry podszedł do mojego łóżka. - Cały czas siedzisz zamknięta w pokoju, nic nie jesz, nic nie mówisz. Martwię się o ciebie.
  Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ani z nikim innym. Najchętniej zrobiłabym sobie coś żeby, to wszystko się skończyło. Po nocach miewałam koszmary, głowa okropnie mnie bolała. Pomóc mogły mi tylko papierosy, to mnie uspokajało. Kate nie odezwała się do mnie odkąd wyjechała i to mnie jeszcze bardziej załamało.
- Kochanie, wiem że Ci ciężko, ale pomyśl, co my przeżywaliśmy. Zdradziłaś nas i jeszcze do tego ta sprawa z narkotykami...
- Jeśli masz zamiar mnie dobić, to lepiej stąd wyjdź! - przerwałam mu.
- Przepraszam, nie powinienem tego mówić. Rozmawiałem z chłopakami, oni też się martwią.
Nie odpowiedziałam.
- Tęsknimy za tobą, musisz coś zrobić ze swoimi problemami. Będę Cię wspierał, ale ty musisz zrobić pierwszy krok. Musisz zacząć chodzić na terapię, bo inaczej to się źle skończy. Ostatnio prawie przedawkowałaś narkotyk i miewasz halucynacje.
- Co!!!? Nie pójdę na żadne terapie. Co wy myślicie, że ja świrnięta jestem?? -  nie mogłam znieść już tego gadania, ból stawał się coraz silniejszy.
- Cristal, uspokój się!! To dla twojego dobra! - Harry przyciągnął mnie do siebie, gdy miałam już wybiec z pokoju.
- Puść mnie, nie potrzebuję pomocy żadnych lekarzy w białych kiltach!! - wyrwałam mu się i z hukiem wybiegłam z domu. Potrzebowałam świeżego powietrza...
* * *
  Oczy bolały mnie od natężenia światła, chociaż na dworze już zmierzchało. Świeże, ostre powietrze uderzyło mi do nozdrzy. Był jesienny dzień. Przez chwilę szłam chodnikiem. Na ulicy było pusto.                 Nie zważając dokąd idę skręciłam w stronę niewielkiego lasku. Wszystko przestało się liczyć, po prostu szłam. Mój mózg zaczął intensywniej pracować. Potrzebowałam zapalić, oparłam się o pień drzewa na skraju lasu. Zrozumiałam. Zrozumiałam, że Harry miał rację. Muszę naprawić swoje życie. Prze ostatnie trzy lata ciągle tylko balowałam, piłam. Teraz czas się ustatkować. Zacząć od nowa. Wypaliłam ostatniego papierosa z paczki i ruszyłam do domu.
* * *
- Cristal, gdzie ty się podziewałaś?! Wybiegłaś tak gwałtownie, nie mówiąc dokąd idziesz! - Harry był bardzo zdenerwowany, gdy zobaczył mnie w drzwiach.  Szczerze...wcale mu się nie dziwiłam, też bym wyła zmartwiona na jego miejscu.
- Przepraszam, musiałam wszystko sobie przemyśleć...
- I co?
- Miałeś rację z tą terapią...- odpowiedziałam po chwili. Głowa przestała mnie boleć, czułam się o wiele lepiej.
- Czyli będziesz na nie chodziła? - był zachwycony, ale przecież nie powiedziałam jeszcze, że się na nie zapiszę.
- Tego na razie nie powiedziałam.
- Ale jest szansa? - momentalnie zniknął uśmiech z jego twarzy. - Raczej tak
- Cieszę się...to będzie dla ciebie nowy początek. Dla nas...
* * *
   3 tygodnie później.
    Właśnie wróciłam z terapii grupowej. Psychoterapeutka uważa, że zrobiłam duże postępy. Zostało mi jeszcze 20 wizyt. Może dam radę...muszę dać radę. U Kate i maluszków wszystko w porządku. Zayn często do niej dzwoni. W głębi serca wciąż czuję się winna za to, że wyjechała. Chłopaki nie są obecnie w trasie koncertowej, więc mnie wspierają. Zwłaszcza Harry...
    Harry...tyle dla mnie zrobił dobrego, a ja co?? Zdradziłam go, a on i tak mnie nie odtrącił. Będę musiała mu jakoś to wynagrodzić. Na początek powinnam przestać palić. 

* * *
    Tak długo się z nikim nie kochałam. Ostatnio...ostatnio było to z Lucasem. Zrozumiałam, że wszystko, co było między nami to tylko zauroczenie, oderwanie się od szarej rzeczywistości. Ciekawiło mnie, co u niego słychać? Pełnie go przymknęli za handel narkotykami. Ale teraz nie czas na rozpamiętywanie...
    Harry od paru dni namawiał mnie na wspólne wyjście, mówił, że nie powinnam ciągle siedzieć w zamknięciu. Powinnam rozluźnić się, zabawić. 
On był taki czuły i seksowny, zwłaszcza gdy chodził bez koszulki po pokoju...
Postanowiłam tym razem zgodzić się z nim wyjść. Mieliśmy iść na jakiś film, więc założyłam czarną, wygodna sukienkę i niewielki, różowe szpilki. Seans miał zacząć się o 18.00.
Po pięciu minutach byłam już na dole, czekał przy drzwiach w ładnym, schludnym ubraniu. 
Nikt nic nie mówił, ale nie była to nieprzyjemna cisza. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy... Po chwili zorientowałam się, że nie jedziemy w stronę kina, ale wyjeżdżamy po za miasto. 
- Harry, gdzie jedziemy? Mieliśmy iść na film.
- Pójdziemy na film, ale nie do kina. To niespodzianka. Po za tym, ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się czarująco pokazując białe zęby.
- Ty zawsze musisz wszystkich zaskakiwać i to w  tobie lubię.
Resztę drogi zmierzaliśmy w milczeniu słuchając piosenek z radia.
Szybko dotarliśmy na miejsce. Okazało się, że Harry przygotował kino tylko dla nas obojga w wynajętym domku. To było takie romantyczne. 
Film był świetny...ale jeszcze fajniejsze było to co robiliśmy później...
Harry po skończonym seansie zaprowadził mnie do pokoju pełnego świeczek i róż. Czułam się cudownie.
- Harry, jesteś kochany - zbliżyłam się, żeby go pocałować, ale on mnie wyprzedził. Delikatnie popchnął na duże łóżko. 
- Smakujesz jak truskawki - wyszeptał między pocałunkami - Kocham cię. 
Nie musiał czekać na odpowiedź.
Powoli zaczął rozsuwać mi sukienkę, a sam był już bez koszuli. Nie chciałam dłużej czekać. Zsunęłam z Harrego spodnie. Zostaliśmy w samej bieliźnie. Czułam się jakbym za chwilę miała znów przeżyć swój pierwszy raz. Wszystko wokół zaczęło wirować, pragnęłam tylko Harrego. Jego zapach, seksowne ciało, delikatna skóra. Mieliśmy przed sobą długa noc...




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz