3 stycznia 2013

Rozdział 24

Chłopcy pojechali na jakieś spotkanie, a ja musiałam zajmować się maleństwami. Oczywiście Zayn niechętnie nas opuścił. Strasznie się zmienił będąc ojcem. Nie widziałam co dzieje się z Cris. Strasznie schudła, miała podkrążone oczy. Starałam sie jak mogłam by dbać o sb. Po jednym z koncertów dostałam propozycję zostania fotomodelką. Mam codziennie zdjęcia, więc ukochany z reszta zespołu mogą się wykazać swoim darem zajmowania się dziećmi. Myjąc butelki po mleku usłyszałam dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć. Za nimi stał policjant. No dosłownie deja vu.
- Tak, słucham pana? - popatrzyłam na niego przestraszona.
- Rozumiem, że pani to Kate Black? - kiwnęłam głową.- Pani siostra została zatrzymana za posiadanie narkotyków.
- Co?! Przecież to nie możliwe - jęknęłam
- Pojedzie pani ze mną? - zapytał.
- Przykro mi ale nie mogę. Dopiero położyłam dzieci spać. Ale wkrótce wrócą moi współlokatorzy i na pewno się zjawię na komisariacie.
- Dobrze. Miłego dnia życzę. Do widzenia - powiedział mężczyzna i odszedł. Wkurzona zadzwoniłam do Harrego i powiedziałam co się stało. Kilkanaście minut później przyjechał razem z Lou.
- Louis, ty zostaniesz za dziećmi ja i Kate jedziemy odebrać Cris. - zarządził Loczek. Weszłam do samochodu. Na komisariacie nie mogłam uwierzyć, że przede mną siedzi moja siostra. Z pięknej, delikatnej dziewczyny zrobił się jaki metalowiec. To było straszne. Harry wpłacił załatwił wszystko z policją. Trwało to wszystko ponad 2 godz. Zdenerwowana wsiadłam do samochodu trzaskając drzwiami. Styles i Cris wsiedli tuż za mną. Nikt sie nie odzywał. Dopiero w domu zaczęło się piekło.
- Jak mogłaś to zrobić?! Życie ci nie miłe?! Trzeba było pomyśleć o Harrym! On cię kocha! - wrzeszczałam jak opętana.
-Przepraszam, ja naprawdę nie wiedziałam że on mogą mi coś dosypać... -zaczęła się tłumaczyć, lecz jej przerwałam.
- Do cholery, Cristal!! U cb w torebce znaleźli narkotyki!! Są na nich twoje odciski palców!! - w domu po za mną i siostrą był cały boys band. Zayn złapał mnie za rękę.
- Uspokój się bo obudzisz dzieci - odparł spokojnie. Wkurzona odsunęłam sie od niego.
- W tym domu nie da się normalnie żyć!!! Wzięłam torebkę i wybiegłam z domu.
 Gdy się w końcu uspokoiłam wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Paula.< od kąd zostałam modelką Paul  stał się tek że moim menagerem>
- Tak, słucham? - usłyszałam
- Wyprowadzam się do USA. I to jeszcze dziś. Postaraj się załatwić mi jakieś mieszkanie i pracę. Maleństwa biorę ze sobą. Na razie zatrzymam się u El i Justina. Pomożesz mi?
- Jasne.
Rozłączyłam się i postanowiłam wrócić do domu i zacząć się pakować. W naszej "rezydencji" panowała nieprzyjemna cisza. Od razu weszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z pod łóżka dwie ogromne walizki i zaczęłam upychać w nie całą zawartość mojej szafy oraz maluszków.
- Kochanie co ty robisz? - zapytał Zayn.
- Wyprowadzam się - powiedziałam pewnie.
- Co?! Nie możesz! Co z dziećmi, co z nami?? - załamał się.
- Zayn ogarnij się! Dzieci biorę ze sobą. Zatrzymam się na razie u El. - wzruszyłam ramionami nie przerywając pakowania się.
- Dlaczego to robisz?! - pociągną mnie za rękę. Popatrzyłam mu prosto w oczy.
- Po pierwsze mam dość tego co dzieje się w tym domu, a po drugie dostałam wspaniałą propozycję. Mam zostać twarzą najpospolitszego czasopisma w USA! Paul ma załatwić nam dom tam i jak już to zrobi dopiero wtedy przyjedziecie wy. Proste. - wyrwałam się z jego objęć i poszłam do drugiego pokoju ubrać maluszki. 20 minut później byłam już gotowa zeszłam na dół z Lottie na rekach.
- Do zobaczenia Zayn - pocałowałam go. Lou patrzyła na mnie jak na wariatkę?
- Co ty robisz? - zapytał. W tym samym czasie wszedł Paul.
- Jadę na wakacje wiesz? - sarkazm
- Wezmę dzieci i przypnę ich w samochodzie dobrze? - zapytał Paul.
- Jasne. - podałam mu małą.
Wszyscy stali zaszokowani tym wszystkim. No tak przecież Kate Collins uwielbia zaskakiwać ludzi... Manager wrócił po chwili i wziął walizki.
- Ruszajmy - powiedział. Skinęłam głową i poszłam za nim.
- Przepraszam - krzyknęła Cris i przytuliła się do mnie.
- Nie przepraszaj. Ale wiesz Cristal, zacznij myśleć co robisz - odsunęłam się od niej i wsiadłam do samochodu. Twarz Zayna była wykrzywiona bólem. Miałam ochotę wysiąść i rzucić mu się na szyję, lecz miałam tego wszystkiego dość. Robię to dla dobra moich kochanych maleństw. Ukochany z bólem serca patrzyła jak samochód którym właśnie jadę znika za zakrętem...

]______________________________________
Wiem że długo nie pisałyśmy. Przepraszam i dziękuję wam za to że udało wam się skomentować nasze wypociny. Mam nadzieję że teraz również będzie wam się podobał. Całuję Kate :*
                                                                                      xoxo                          
                                                  

1 komentarz:

  1. Oooooo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    jaki cudny !!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Boski !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Niesamowity !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    SZYBKO DOPISZ NASTĘPNY !

    OdpowiedzUsuń