12 marca 2012

Rozdział 8

Poniedziałek... czas wstawać do szkoły. Jest godzina 7.00. Popatrzyłam na Harry'ego, który spał koło mnie. Aww tak słodko mu w tych loczkach sterczących na wszystkie strony. Pocałowałam go lekko w usta, a on się uśmiechnął. Przyciągnął mnie do siebie.
- Dlaczego nie śpisz ? - wybełkotał. Oj ten Harry. Nie musi się uczyć i mu strasznie zazdroszczę.
- Muszę iść do szkoły - próbowałam uwolnić się z jego uścisku lecz na marne
- Nigdzie nie idziesz... - szepnął.
- Ale muszę. 
- Nie, nie musisz. Dzisiejszy dzień spędzimy razem - musnął moją szyję. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Co zrobić.
- Zapomniałeś, o małym szczególe. Macie dzisiaj spotkanie z fanami - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie, odwołane - powiedział z dumą w głosie. Ach ten Harold.
- Chyba nie zrobiłeś tego celowo, prawda ? - spytałam z powagą w głosie.
- Oczywiście, że nie, po prostu tak wyszło. Na moją korzyść - powiedział z bananem na buzi.
- A co chłopaki dzisiaj robią ?
- Nie wiem, coś wymyślimy.
- W takim razie dla ciebie - i dla Lou - zostanę - wpiłam się w jego cudowny usta. Mmmm kocham je ! Są taki miękkie i słodkie. Usiadłam na nim okrakiem i ponownie pocałowała. Jego ręce błądziły po moich plecach.
- Przeszkadzam ? - spytał Lou wchodząc do pokoju. Oderwałam się od Lokacza
- Nie, co ty ? Dlaczego nie śpisz, jest siódma rano - popatrzyłam mu w oczy. Widziałam że go to rani.
- Tak jakoś - mruknął. Położyłam się obok Hazzy. Mam mętlik w głowie ! Kiedy jestem z Harry'm czuje, że kocham go bardziej niż Lou, a kiedy jestem z Louis'em jest odwrotnie. Wróćmy do piątkowego wieczoru, kiedy poszliśmy z Lou po film. On mi wyznał miłość, ja mu też. Chciałam żeby mnie pocałował i zrobi to. Zapomniałam o Harrym, o całym świecie. Liczył się tylko Louis William Tomlinson. Teraz to on i Harry są dla mnie najważniejsi. Dobrze wiem, że muszę wybrać któregoś z nich. Nie mam wyjścia. Wstałam bez słowa z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam zęby, poczesałam się i ubrałam w szare jeansy, niebieskie converse i granatową bluzę ze znakiem Supermana. Zeszłam na dół w celu zrobienia sobie jakiegoś jedzenia. Postanowiłam, że przygotuję gofry. 20 minut później już smażyłam ciasto w gofrownicy. Siedziałam przy stole kiedy poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu. Odwróciłam się,
- Louis - przytuliłam go.
- Co dobrego przyrządzasz ? - spytał
- Gofery - musnęłam jego usta.
-  El, ja już tak nie mogę. Musisz wybrać... Ja albo on - powiedział twardo.
- Daj mi kilka dni - szepnęłam a on skinął głową. Coś mi się wydaje, że to będzie ciężki tydzień.

3 komentarze:

  1. Ciekawe kogo wybierze :p
    Nie mam pojęcia ;D
    Pozdrawiam i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świeetny , ; ))
      Kurdee , teraz to ma trudną decyzje do podjęcia ; )

      Zapraszam do mniee :http://eveything-about-you.blogspot.com/ jeżeli przeczytasz , proszę o zostawienie komentarza , chce wiedzieć co myślisz .

      Usuń
  2. Dobry ! :))
    zapraszam : http://lifewiththestars.blogspot.com/
    i dodam do obserwowanych <3

    OdpowiedzUsuń